2. Plotka, która zmieni ich życie
-
Pobierzmy się, Jake – powiedziała.
-
Nie tak wyobrażałem sobie oświadczyny… - próbował zażartować, ale mówiła
poważnie. – Ty na serio? Przecież wiesz, że…
- To jest jedyny sposób, żeby wynieść się od rodziców i wyjechać z Paddock
Wood.
-
Hola, hola! Znamy się od piaskownicy i kocham cię ponad życie, ale zdajesz
sobie sprawę, że pod żadnym względem mnie nie pociągasz? Może jeśli wziąć pod
uwagę intelekt…
-
Nie brnij dalej – przerwała mu i chwyciła za dłonie. Były ciepłe i lekko spocone.
-
Ale przecież ty kochasz to miejsce, wyrosłaś na tej ziemi i tu zapuściłaś
korzenie – powiedział z czułością w głosie.
-
I właśnie dlatego muszę wyjechać. Oboje musimy opuścić Paddock Wood po to, by
kolejne powroty przypominały nam, że tu zawsze będzie nasze miejsce. Brzmi sentymentalnie,
ale tak czuję. Tylko, że tutaj żadne z nas nie rozwinie skrzydeł. Ty chcesz
pisać, podróżować i być z Robem. A ja…
Na
chwilę zawiesiła głos, jakby nie była do końca pewna czego tak naprawdę chce.
-
Chciałabyś zostać detektywem, prawda?
-
Tak… chyba tak.
-
Ale w jaki sposób małżeństwo ma nam w tym pomóc?
-
Wiesz, czym jest białe małżeństwo,
prawda? – uśmiechnęła się, a Jake’a przeszył dreszcz.
-
Mamy się realnie pobrać i udawać, że skonsumowaliśmy święty związek?
-
A kto się dowie? Znamy się od zawsze, nasi rodzice się przyjaźnią. Co jakiś
czas wracał utopijny plan naszego wspólnego życia. Czemu nie wrócić do konceptu?
-
Naprawdę jesteś szalona. Zrobiłabyś to, aby zyskać święty spokój?
-
Zrobię wszystko, żebyśmy żyli po swojemu.
Zapadła
cisza, która nie ciąży, ale uspokaja umysł. Stali naprzeciw
siebie trzymając się za ręce, a w ich sercach układał się ryzykowny plan. Nagle,
bez pukania, do pokoju weszła Daisy z tacą pełną ciasta i imbrykiem z herbatą. Widząc
sielski obrazek prawie wypuściła tacę z rąk. Jake w ostatniej chwili złapał
lecące wprost na podłogę ciasto.
-
Mira! Od dawna tu jesteś? Nie słyszałam, jak wchodziłaś – powiedziała rozedrganym głosem. Nie wiadomo, co poruszyło ją bardziej: niespodziewana
wizyta czy niedoszły upadek tacy.
-
Z takim skupieniem pielęgnowała pani kwiaty, nie miałam serca przerywać tego
spotkania – Mira uśmiechnęła się i zobaczyła w oczach Daisy to, co może zauważyć
jedynie druga kobieta. Przybliżyła się do Jake’a i złapała go za rękę, ale on
nie zwrócił na to uwagi. Było to dla niego tak naturalne, jak to, że w
słoneczny dzień zza chmur może nagle wyłonić się burza. W oczach Daisy pojawił
się blask, który zwykle przeradza się w ekscytującą plotkę. Złapała haczyk i Mira
doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
-
Zostaniesz na obiedzie? – spytała z nadzieją, a dziewczyna skinęła głową.
-
Oczywiście, dawno nie jedliśmy przy jednym stole.
Daisy
klasnęła w dłonie i bez słowa wyszła z pokoju. Jake przez chwilę patrzył w miejsce,
w którym jeszcze przed chwilą stała jego matka, a następnie przeniósł wzrok na
przyjaciółkę.
-
Ty wiesz, co się wydarzyło?
-
Właśnie zrobiliśmy pierwszy krok ku ołtarzowi. Kujmy żelazo póki gorące!
Poklepała go po plecach, sięgnęła po kawałek marchewkowego ciasta i z
pełnymi ustami ruszyła do salonu. Jake w osłupieniu wyszedł za nią.
*
Od
tej pory każdą wolną chwilę spędzali razem. Mira zostawała po służbie w
Maidstone i umawiała się z Jake’iem w Primrose Cafe przy głównej ulicy. Czasem
dołączał do nich Robert Nye, agent i jego partner. Jacob Clearwater jest
wschodzącą gwiazdą literatury podróżniczej. W pierwszej książce opisał doświadczenie
kilkumiesięcznego pobytu wśród małej społeczności na Niue, wyspie koralowej na Oceanie
Spokojnym. Jedno z wiodących londyńskich wydawnictw zaproponowało mu współpracę
i tak poznał Roba. Podobno była to miłość od pierwszego wejrzenia. Nye
wielokrotnie gościł w domu Clearwaterów, ale żaden z mężczyzn nie miał odwagi wyznać
publicznie swojego uczucia. Jake i Rob są ze sobą od trzech lat, natomiast Mira
nigdy nie była w poważnym związku. Gra, którą rozpoczęli ma dwa możliwe zakończenia:
szczęśliwe lub tragiczne. Jednak wszyscy liczą na coś więcej niż finał z Shakespeare’a.
Maidstone
połknęło przynętę. Po kilku tygodniach szeptów, nawet na
komisariacie zaczęto głośno mówić o związku Miry i Jake’a, a stąd już tylko
rzut beretem do posiadłości Blacków. Eileen nie dawała córce spokoju, w każdą
sobotę zapraszała chłopaka na kolację, aż któregoś dnia zakomunikowała, że
przygotowuje wspólny obiad dla obu rodzin. Plotka przerodziła się w prawdę. Po
kolejnej męczącej kolacji Mira odesłała Jake’a do domu i wróciła do pokoju. Zrzuciła
z siebie warstwy konwenansów i przyjrzała swojej twarzy. Policzki lekko się
zaokrągliły, to efekt nadprogramowych spotkań towarzyskich okraszonych sytymi
posiłkami i mocnym alkoholem. Nie wyglądam najgorzej, pomyślała siadając przy biurku. Włączyła laptop i kliknęła w zakładkę „mieszkania do
wynajęcia w Londynie”. Jeśli wszystko pójdzie po ich myśli, wkrótce oboje
wyniosą się z prowincji. Jake poleci z Robem na koniec świata, a ona zamieszka
w stolicy. Myśl ta co wieczór kołysała ją do snu, kładąc słodki pocałunek na
czole. W głowie wciąż powtarzała słowa Holmesa: „Ma pan zdolną córkę. Powinna
rozważyć karierę detektywa”. Rozpalały jej wyobraźnię. Bezmyślnie przerzucała
strony z ogłoszeniami, gdy nagle jej wzrok padł na niepozorny anons. „Duży
pokój na poddaszu dla niekonfliktowej, cichej i schludnej osoby OD ZARAZ”. Adres
wskazywał na dzielnicę City of Westminster.
-
Baker Street… – wymamrotała pod nosem spisując numer telefonu. Jutro tam
zadzwoni.
Zaraz
po przebudzeniu chwyciła za telefon, spoglądając jeszcze na zegarek, ale o tej
godzinie Londyn już nie śpi. Za pierwszym razem nikt nie odebrał. Umyła się,
przebrała w mundur i zjadła szybkie śniadanie. W drodze do pracy zadzwoniła ponownie,
ale tym razem zostawiła wiadomość. Powiedziała, że może zapłacić z góry za
kilka miesięcy, ale nie wie, kiedy się wprowadzi. Podała numer telefonu i
rozłączyła się. Dzień w pracy minął spokojnie, Maidstone nie było zagłębiem
przestępców. Niedawno otrzymali lakoniczną informację ze Scotland Yardu dotyczącą
ciała znalezionego na Black’s Meadow. Było tak, jak przewidział Holmes, a zabójca
wybrał miejsce przypadkowo. Ot, tyle z najmroczniejszej zagadki hrabstwa Kent.
Wracając
do domu dostała wiadomość od Jake’a. Wydawnictwo przyznało mu zaliczkę na wyjazd
do Japonii. Opowiadał o tej wyprawie od dawna i tym bardziej ucieszyła się, że
w końcu dojdzie do skutku.
-
Musimy przyspieszyć sprawę – odpisała mu i zobaczyła, że ma jedno nieodebrane
połączenie. Baker Street. Dłonie momentalnie zwilgotniały, natychmiast
oddzwoniła. Po drugiej stronie usłyszała ciepły głos. Kobieta przedstawiła się
jako pani Hudson.
-
Wiele osób było zainteresowanych ofertą, ale postanowiłam zarezerwować pokój
dla pani – powiedziała, a Mirę ścisnęło w piersi.
-
Tak jak wspomniałam wcześniej, nie umiem podać dokładnej daty przyjazdu do
Londynu.
-
Nic nie szkodzi, złotko. Ważne, że zapłacisz z góry, a wprowadzisz się, gdy
zechcesz.
Pani
Hudson wydała się jej bardzo przedsiębiorczą kobietą.
-
Czy mogę o coś spytać?
-
Och, nawet wiem o co – pani Hudson nie dała jej dojść do słowa. – Pokój na
poddaszu od dawna stoi pusty, a mnie przyda się szybki zastrzyk gotówki. Powiedzmy,
że nieustanne naprawy mocno nadwyrężyły moją kieszeń.
-
Naprawy?
-
Tak, to stary dom i ciągle coś się w nim psuje. Przyznam szczerze, że nie
spodziewałam się, że na ogłoszenie odpowie kobieta.
-
Dlaczego? – spytała z ciekawością. To dziwne wynajmować pokój w
Londynie?
-
Dwa inne mieszkania zajmują mężczyźni.
-
Mnie to nie przeszkadza – odpowiedziała szybko i pewnie, lecz pani Hudson
milczała. Mira spojrzała na wyświetlacz, z połączeniem było wszystko w
porządku. – Słyszy mnie pani?
-
Tak, złotko. Nie jesteś stąd, to wszystko tłumaczy – Mira nie miała pojęcia, o
czym mówi ta kobieta. Zaczęła się zastanawiać, czy dobrze zrobiła oddzwaniając.
– Numer 221B przy Baker Street znany jest z dwóch powodów: mojej niesłychanej
gościnności oraz Sherlocka Holmesa.
Zatrzymała
się w pół kroku, przy jednym uchu trzymając słuchawkę, a w drugim przyjmując
przekleństwo od mężczyzny, który praktycznie odbił się od jej pleców.
-
Słyszysz mnie, złotko? – spytała niespokojnie pani Hudson. – Mogłam nic nie mówić…
-
Jutro zapłacę za pół roku z góry – powiedziała szybciej niż pomyślała.
-
Och, cudowna wiadomość. Pokój będzie gotowy na twój przyjazd – pani Hudson
zakończyła rozmowę radosną nutą.
Mira
jeszcze raz spojrzała na wyświetlacz nie mogąc uwierzyć, co właśnie się
wydarzyło. Zamieszka przy Baker Street, a jej sąsiadem będzie Sherlock Holmes.
Ten sam, z powodu którego zaaranżowała całą intrygę. To nie przypadek.
-
NATYCHMIAST!!! – wysłała wiadomość do Jake’a i wsiadła do autobusu jadącego w
stronę Paddock Wood.
"- Nie brnij dalej – przerwała mu i chwyciła za dłonie. Były ciepłe i lekko spocone.
OdpowiedzUsuń- Ale przecież ty kochasz to miejsce, wyrosłaś na tej ziemi i tu zapuściłaś korzenie – powiedział z czułością w głosie."
Uwielbiam ten fragment. Jest taki ciepły. Można poczuć jak bardzo obie postacie troszczą się o siebie. Jak ważne jest dla nich szczęście tego drugiego. Cudowne. Naprawdę cudowne.
"Wracając do domu dostała wiadomość od Jake’a, że wydawnictwo przyznało mu zaliczkę na wyjazd do Japonii."
Bez urazy, ale strasznie długie zdanie. Wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby:
"Wracając do domu dostała wiadomość od Jake'a. Wydawnictwo przyznało mu zaliczkę na wyjazd do Japonii."
Fragment staje się też bardziej dynamiczny.
Ale to tylko moja opinia i od ciebie zależy co z tym zrobisz.
Z niecierpliwością czekam na więcej scen z udziałem głównych bohaterów. Wiesz już może kiedy mniej więcej pojawi się następna część?
Dziękuję za wnikliwą i uważną lekturę oraz słuszne uwagi! Podejrzewam, że kolejny rozdział pojawi się na początku przyszłego tygodnia. Muszę trochę nadrobić i przyspieszyć z ich dodawaniem :)
UsuńNie śpiesz się. Na dobrą historię warto poczekać.
UsuńMasz rację, pośpiech w tym przypadku niczego nie wskóra. Chciałabym jednak już wypchnąć bohaterów z Paddock Wood ;)
UsuńUwielbiam tego typu opowiadania. Sama pisałam przez jakiś czas, ale niestety e ostatnich miesiącach wena mnie opuściła. Czekam na dalszą część 😉
OdpowiedzUsuńCześć, dziękuję! Ostatnio miałam problemy z regularnością, ale kolejny rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu. Zapraszam i pozdrawiam!
UsuńLubię opowiadania, też czasem coś publikuję na blogu. Długo już piszesz?
OdpowiedzUsuńCześć, dziękuję za komentarz. A co piszesz (i gdzie można przeczytać)? Regularnie piszę już od 15 lat, opowiadania (poza fan fiction) publikuję w różnych czasopismach i portalach literackich od roku. Myślę, że do dzielenia się swoim pisanie poza blogiem przekonał mnie udział w kilku warsztatach literackich, ale postanowiłam wrócić do "korzeni". Pozdrawiam!
UsuńMasz bardzo fajny styl pisania:) czekam na ciąg dalszy, ten fragment mnie bardzo zainteresował
OdpowiedzUsuńDziękuję! Rozdziały będą pojawiać się regularnie, co dwa tygodnie, także zapraszam do śledzenia! Wystarczy zasubskrybować :)
UsuńPodoba mi się Twoje opowiadanie, z chęcią poczytamndalej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Kolejny rozdział pojawi się w nadchodzącym tygodniu, zapraszam do subskrybcji :)
Usuń